Nie wszystkie prace na tropie to kilometry przebyte przez łowisko, czasem jest potrzeba na małej przestrzeni twardej zdecydowanej pracy psa, aby mener mógł oddać bezpieczny strzał łaski. Tym razem, ze Zmija w sąsiednim Kole szukaliśmy dzika strzelanego dzień prędzej. Dzik dosłownie zaszył się w gęstych trzcinach. Szczotka pracowała luzem, aby po ok 80 m stanowić dzika. Samo dotarcie przez tą ścianę traw było solidną przeprawą, tylko dzięki ciągłym atakom Zmiji dzik miał odwróconą uwagę na tyle, że mimo hałasu jaki robiłem mogłem podejść na ok 4 metry i oddać dwa szybie strzały breneką. Darz Bór !